image
hl1

Propozycje ćwiczeń od 29.03.2021r. do 09.04.2021r.

 

Wtorek (30.03.21)

 

Zachęcam do przeczytania dziecku krótkiej bajki o przyjaźni.

  1. „Bajka o dwóch ołówkach” – Małgorzata Czarnecka

W pewnym piórniku leżały równo ułożone ołówki. Były kolorowe, tylko jeden był zwykły, szary. Tuż obok niego znajdował się wspaniały ołówek dwukolorowy: czerwono-niebieski. Ołówki zawsze przebywały razem, czy to leżąc obok siebie w piórniku, czy ścigając się i kreśląc wzory na papierze. Szary rysował kontury, a dwukolorowy wypełniał je barwami. Bardzo lubiły się tak razem bawić. Inne kolorowe chciały przyjaźnić się z dwukolorowym, ale on wolał szary i z nim spędzał czas.

– Co to za zwyczaje – szeptały oburzone – że dwukolorowy przyjaźni się z takim zwyczajnym! To nie wypada, nie wypada – powtarzały.

Ale dwukolorowy nie słuchał tego gadania, szarak zresztą też. Obydwa przecież bardzo się lubiły.

Aż pewnego dnia wydarzyło się straszne nieszczęście; dwukolorowemu złamały się grafity.

– Będzie do wyrzucenia, do wyrzucenia – szeptały ołówki, z satysfakcją przekazując sobie tę wieść.

Dwukolorowy bardzo się zasmucił, szarak jeszcze bardziej.

– Jak mu pomóc, co zrobić – pytał sam siebie. – Nie, nie pozwolę, by taki wspaniały ołówek, który jeszcze może tyle pięknych rzeczy narysować, został wyrzucony.

Wziął przyjaciela na plecy i pomaszerował szukać lekarza ołówków. Przyjaciele długo szukali pomocy. Szary ołówek był już bardzo zmęczony, co chwilę odpoczywał, ale nie ustawał w poszukiwaniach.

Nareszcie znalazły bardzo starą Temperówkę.

– Spróbuję wam pomóc – rzekła i bardzo ostrożnie zabrała się do pracy.

Delikatnie, by nie spowodować zniszczeń, skrobała, przycinała i w końcu zatemperowała.

– Uf, już po zabiegu – powiedziała. – Udało się, jesteś wprawdzie krótszy, ale dalej pięknie możesz rysować, co tylko zechcesz.

– Naprawdę ? – spytał z niedowierzaniem dwukolorowy.

– Pomogłam tobie, ale największą przysługę oddał ci twój przyjaciel – Szary Ołówek.

– E tam – powiedział Szarak zawstydzony tą pochwałą. – My jesteśmy prawdziwi przyjaciele, on nie zdradził naszej przyjaźni dla innych, kolorowych, więc ja… Tutaj zaczął się jąkać bardzo wzruszony.

Dwukolorowy nic nie powiedział, tylko przytulił się do niego. Wróciły razem do piórnika, by odpocząć po przeżyciach, a nazajutrz znowu rysowały razem.

 

Na koniec proszę zadać dziecku następujące pytania i razem z nim na nie odpowiedzieć

 

Kim jest przyjaciel?

Czy masz przyjaciela?

Opowiedz o nim. Za co go lubisz?, Co lubicie razem robić?

Czy zdarzyło Ci się komuś pomóc?

 

 Opowiedzcie dziecku o swoim przyjacielu i jaką rolę pełni w Waszym życiu.

 

  1. Masażyk relaksacyjny to świetna zabawa dla dziecka jak również dla rodzica, zapraszam do wspólnej zabawy ze swoją pociechą.

„Płynie rzeczka”

Dziecko siedzi zwrócone plecami do dorosłego (lub innego dziecka), który „rysuje” na plecach opowiadając:

„tu płynie rzeczka”  kreślimy linię falistą palcem wskazującym, z góry na dół, wzdłuż kręgosłupa

„tędy przeszła pani na szpileczkach”  kroczymy po plecach opuszkami palców

„tu stąpały słonie”  wolno kroczymy całymi dłońmi

„tutaj biegły konie”  szybko, rytmicznie stukamy pięściami

„wtem przemknęła szczypaweczka”  delikatnie szczypiąc wędrujemy po plecach, na skos

„zaświeciły dwa słoneczka”  wykonujemy całymi dłońmi ruchy koliste

„spadł leciutki deszczyk”  szybko uderzamy opuszkami palców w plecy

„przeszedł dreszczyk?”  delikatnie szczypiemy w kark

 

Środa (31.03.21)

  1. Kreatywne rysowanie.

Proszę dać dziecku dużą kartkę i ołówek. Zasłaniamy mu oczy i prosimy, żeby narysowało jakieś „dziwne” kształty. Może temu towarzyszyć muzyka, którą dziecko lubi.

Potem odsłaniamy dziecku oczy. Pytamy co widzi na obrazku. Może kartkę obracać w różne strony. Następnie dajemy dziecku mazaki, kredki, aby mogło skończyć swoje „dzieło”, pogrubia potrzebne linie i dorysowuje brakujące.

Proszę pamiętać,  że każda odpowiedź jest dobra, zachęcajmy dziecko do bogatych wypowiedzi, możemy zadawać pytania naprowadzające: a jak myślisz?, co tu się stało?, a co to jest?

  1. Wspólne tańce przy muzyce.

Zapraszam do wspólnej zabawy z dzieckiem.

Włączcie muzykę i zaproście dziecko do zabawy. Na początku niech będzie spontaniczna, a po chwili wprowadźcie zasady. Tańczy część ciała przez Was wymieniona: głowa, szyja, ręka, pośladki, noga… i znów całe ciało.

Życzę udanej i radosnej zabawy 🙂 

 

Piątek (01.03.21)

  1. „Kolaż uczuć”

Celem zabawy jest stworzenie obrazu – kolażu przedstawiającego różne stany emocjonalne, które każdy z nas może przeżywać.

Dziecko wyszukuje w czasopismach zdjęcia przedstawiające osoby, postacie, których mimika wyraża różne emocje. Wycina je i w dowolny sposób przykleja na kartkę. Ważne, aby na koniec omówić co dziecko przygotowało.

Do obrazka można wracać, gdy dziecko będzie coś intensywnie odczuwało. Może wskazać zdjęcie, które odzwierciedla jego emocje.

  1. Powiedz to bez słów.

Odgrywanie za pomocą gestów, mimiki, ruchu ciała różnych komunikatów.

Zachęcam, abyście bawili się całymi rodzinami. Jedna osoba pokazuje, reszta zgaduje.

Przykładowe komunikaty:

  • Jestem zmęczony/chce mi się spać
  • Boli mnie głowa
  • Muszę do toalety
  • Jestem głodny
  • Nie wolno tak robić
  • Spieszę się
  • Lubię cię
  • Jest mi zimno
  • Do zobaczenia

Życzę udanej zabawy w gronie rodziny 🙂 

Pedagog Anna Glapska

 

Wtorek (06.04.21)

Bajka o Radości i Smutku – edukacyjna bajka o emocjach

W pewnym niewielkim miasteczku, na jednej z wąskich uliczek, stał niewielki biały domek, obrośnięty dzikim bluszczem. Przed domem rosły kolorowe kwiaty, nad którymi latem fruwały motyle. Był też płot i furtka, która cicho skrzypiała, kiedy ktoś nacisnął na klamkę. W domku tym mieszkała Cioteczka Nadzieja, z kotem Łusią i psem Zenkiem, którzy byli bardzo zadowoleni, kiedy ktoś ich odwiedzał.

Dokładnie, tak jak dzisiaj.

– Chodźcie, chodźcie! Tak się cieszę, że jesteście! – Nadzieja otworzyła szeroko furtkę, wpuszczając na podwórko swoich bratanków.

– Dzień dobry, ciociu! – Radość i Smutek, przywitali się grzecznie, a potem, trzymając się za ręce, poszli za Cioteczką. Bywali u niej wielokrotnie, jednak po raz pierwszy byli tutaj całkiem sami. Bez mamy i bez taty, a to coś zupełnie innego.

– Całkiem sami!!! – Radość wrzasnęła z całych sił.

– Sami… – Smutek wykrzywił usta w podkówkę.

– Wyobrażacie sobie?! – Nadzieja znów ich przytuliła, a potem podskoczyła, aż jej spódnica zafurgotała. – Tyle czasu, tylko dla nas!

– Muszę przywitać się z Zenkiem! – Radość w radosnych podskokach wbiegła

do domu, a Smutek, z nisko opuszczoną głową, powlókł się za Ciotką. Ledwo wszedł do kuchni, czarnobiała kotka Łusia podeszła do niego i zaczęła się ocierać o jego nogi.

– Pogłaszcz ją! Musisz ją pogłaskać! – trajkotała bezustannie Radość, a Smutek wydusił z trudem:

– Lepiej, żeby zostawiła mnie w spokoju! Kotka uniosła łepek, przyjrzała mu się z uwagą i jednym susem wskoczyła na parapet. Nie miała zamiaru czekać, aż zostanie zauważona.

– Zenek! Zenek, Zenek! Tu jestem! – Radość pierwsza zauważyła psa. – Przytul się do mnie!

– A do mnie nie przyszedł… – wyjęczał Smutek, przyglądając się, jak siostra przewala się z psiakiem po podłodze.

– No już, Zenuś! – Cioteczka przywołała psa do porządku. – Przywitaj się z gośćmi!

– Lepiej nie… – zmarkotniał Smutek. – Potem będę musiał myć ręce…

– I tak powinieneś to zrobić! – roześmiała się Nadzieja. – Twoja siostra też! Biegnijcie do łazienki!

Radość w jednej chwili poderwała się z podłogi. Skoczyła na równe nogi i popędziła do łazienki. Odkręciła kurek z wodą, aż trysnęła na wszystkie strony.

Wycisnęła na dłoń jedną…

…drugą…

…trzecią…

… czwartą porcję mydła.

Potem namydliła porządnie ręce, strojąc głupie miny do lustra.

– Oooo! Koszulka się pochlapała! – zachichotała. – I skarpetki też!

Wtarła pianę z dłoni w ręcznik i ostrzegła brata.

– Lepiej uważaj! Nie wdepnij w kałużę!

I już jej nie było.

– Ale nachlapane! – Smutek chciał ominąć kałużę, ale i tak, jedna skarpetka mu się

pomoczyła. Potem odkręcił kurek i poparzył się gorącą wodą.

– Ała! – syknął i czym prędzej włożył dłonie pod lodowaty strumień. Dopiero kiedy ręce przestały go piec, wtarł w nie nieco mydła i już chciał je spłukać, kiedy przyjrzał im się z uwagą.

– Ciągle są brudne! – wyjęczał płaczliwie. – Nigdy się tego brudu nie pozbędę! Wreszcie, po kilkukrotnym namydleniu i spłukaniu dłoni uznał, że są czyste. Wytarł  je w całkiem mokry ręcznik i wrócił do kuchni.

– Nareszcie jesteśmy w komplecie! – ucieszyła się Nadzieja. – Macie może ochotę na galaretkę? Sama zrobiłam! Z owocami!

– Teraz? – skrzywił się Smutek.

– Tak! Kocham galaretkę! Kocham! Kocham! – wołała Radość, biegając w kółko po kuchni. – Może zjemy w ogrodzie? – zaproponowała Cioteczka. – Usiądźcie przy stole, ja wszystko przyniosę.

Gdyby to było proste!

Co prawda, Smutek od razu usiadł na krześle, stojącym w najdalszym kącie, za to Radość długo nie mogła znaleźć sobie miejsca. Wypróbowała wszystkie możliwe siedziska, rozrzucając przy tym poduszki i koce, wiercąc się i wymachując nogami. Wreszcie usiadła, ale tak niefortunnie, że krzesło wysunęło się spod niej, a Radość klapnęła pupą o ziemię.

– A to ci heca! – zaniosła się śmiechem.

Wreszcie usiadła na niedużym stołeczku, a w tej samej chwili Nadzieja weszła do ogrodu z tacą, wypełnioną smakołykami. Na widok rozrzuconych poduszek, koców i przewróconego krzesła jęknęła, postanowiła jednak zachować spokój.

– Proszę, częstujcie się! – powiedziała, stawiając pucharki przed gośćmi. Radość, nie czekając na pozostałych, sięgnęła po łyżeczkę.

– Galaretka, mniam! – zanim się obejrzała, galaretka z cichym plaśnięciem, spadła z łyżeczki na ziemię.

Smutek też postanowił spróbować deseru, ale zaraz odsunął pucharek daleko od siebie.

– Nie smakuje mi… – Smutek podparł głowę rękoma.  – A teraz jest mi źle…

– Może chociaż lemoniady się napijesz? – zaproponowała Cioteczka, podsuwając bliżej szklankę z napojem.

– Ja! Ja się napiję! – wyrwała się Radość. – Słodziutka! Słodziusieńka! Całą bluzkę sobie polałam!

– Kwaśna! – skrzywił się Smutek. – I już całą wypiłem…

– Dla mnie w sam raz! – Cioteczka napiła się lemoniady, po czym spojrzała na dzieci z uwagą:

– Ja was dzisiaj nie poznaję! Dziwnie się zachowujecie. Ty jesteś smutny, a ty tak radosna, że aż się boję…

– Bo z niego dzisiaj jest taki smutas! – Radość była bliska tego, żeby wsadzić palce do dzbanka z lemoniadą i wyłowić z niej cytrynę, na szczęście czujne spojrzenie ciotki ją powstrzymało.

– A ona jest nie do wytrzymania – syknął Smutek i ukrył twarz w dłoniach.

– Chyba wiem, co wam się stało – powiedziała z namysłem Nadzieja, – ale zanim coś z tym zrobimy, chciałabym, żebyście się zamienili…

– Zamienili?

– Jak? Mamy się zamienić? – Smutek pociągnął nosem.

– Twoją siostrę rozpiera energia, za to ty jesteś przygnębiony. Co by się stało, gdybyś ty spróbował zachowywać się jak ona? A… – nie zdążyła dokończyć, bo Radość weszła jej w słowo.

– … Ja? Ja miałabym być smutna? Nigdy! – Radość z impetem zeskoczyła ze stołka.

– Ja miałbym być zadowolony? Kiedy mnie nic nie cieszy…

– Spróbujcie! – zachęciła ich Nadzieja. – Co macie do stracenia?

– Dobra! – Radość ujęła się pod boki. – To się i tak nie uda! Nie uda ci się być mną!

– Zobaczymy… – Smutek spróbował się uśmiechnąć, ale poczuł tylko łaskotanie w gardle, a kąciki ust znów mu opadły. – Zobaczymy…

Nadzieja została przy stole, a dzieci pobiegły do ogrodu. Próbowały bawić się tak, jak zawsze i pamiętać o tym, by zachowywać się inaczej, niż zazwyczaj.

– Nie uda się… Na pewno się nie uda… – zapowiedziała smętnie Radość, wypuszczając pod niebo ogromną, kolorową bańkę.

– Moja nigdy nie pęknie! – z przekonaniem zawołał Smutek i nawet się nie skrzywił, kiedy bańka rozprysła tuż nad jego głową. Ze spokojem zanurzył plastikową obręcz w misce z mydlinami i faktycznie, kolejna bańka wyszła mu przepiękna.

–  Pójdziemy się pohuśtać? – zaproponowała Radość. Swoim zwyczajem chciała pobiec na huśtawkę, kiedy przypomniała sobie, że miała być smutna. Zgarbiła się, wykrzywiła usta i powiedziała przygnębionym głosem:

– Huśtawka jest tylko jedna… Na pewno ty zajmiesz ją pierwszy!

– Tylko że ja nie umiem się huśtać! – odpowiedział Smutek, ale zamiast się z tego powodu smucić, zaproponował:

– Może ty mnie pohuśtasz? Ale będzie zabawa! – i się roześmiał:

– Ha, ha, ha!

– He, he, he! – skrzywiła się Radość, bo na huśtanie brata nie miała ochoty, ale ostatecznie zrobiła to, o co prosił. A kiedy oboje mieli już dość huśtania, wrócili do Cioteczki pod rozłożyste drzewo.

Usiedli na krzesełkach. Wypili lemoniadę. Zjedli galaretkę. I powiedzieli, niemal równocześnie:

– To było okropnie męczące!

– Wiem! – roześmiała się Nadzieja. – Obie te emocje – i smutek, i radość, bywają bardzo męczące!

– Nie wiem, jak można ciągle się smucić! – odezwała się Radość. – Ja tak lubię się śmiać!

– Kiedy jestem smutny, trudno mi się śmiać – wyznał cicho Smutek.

– A ja, nawet jak mnie coś boli, udaję, że wszystko jest w porządku! – nieoczekiwanie wyznała Radość.

– Sami widzicie! – podsumowała Cioteczka. – Uczucia są ważne, pokazują, co się z nami dzieje. Jednak czasami, mogą nas przytłoczyć, jak na przykład smutek. Możemy się też za nimi ukryć i udawać, że czujemy się dobrze, co też bywa męczące…

– To co mam robić? – zdziwiła się Radość. – Mam się nie cieszyć?

– A ja, kiedy jestem smutny, mam udawać, że wszystko w porządku? – wtórował jej Smutek.

– Można się smucić, nie ma w tym nic złego! Można też być bardzo, bardzo szczęśliwym – wyjaśniła Nadzieja. – Ważne jednak jest to, żeby wiedzieć, dlaczego tak się czujemy. Bo przecież to całkiem normalne, że ludzie odczuwają różne emocje. Nie ma w tym nic dziwnego! Dobrze jednak jest wiedzieć, dlaczego czujemy się właśnie w ten sposób, dobrze jest nazwać własne uczucia. Bo jeśli coś jest dla nas trudne, ale potrafimy to nazwać, możemy o tym porozmawiać. Rozmowa o tym, co czujemy może nam pomóc – zakończyła Nadzieja, patrząc na bratanków.

– Ja się trochę bałam – wyznała Radość. – Będziemy tu sami, bez mamy i taty… Wiedziałam, że będę za nimi tęsknić, ale wolałam udawać, że wszystko jest w porządku.

– Ja też się bałem – przyznał Smutek. – A z tego strachu zrobiło mi się okropnie smutno!

– Ja też byłam wystraszona.– nieoczekiwanie powiedziała Cioteczka. – Nie wiedziałam, jak sobie poradzę! Ale pomyślałam, że przecież dobrze się znamy. I nawet jeśli, coś pójdzie nie tak, znajdziemy rozwiązanie!

– Na przykład z czym sobie poradzimy ? – zainteresował się Smutek.

– Czy coś się stało? – dodała Radość.

– Na pewno będziemy musieli posprzątać! – Nadzieja ruchem ręki wskazała na walające się po ziemi koce i poduszki. – Nie tylko tutaj, w łazience też. A potem weźmiemy Zenka na długi spacer!

– To go na pewno bardzo ucieszy! – rodzeństwo nie miało co do tego wątpliwości.

– Nam też to pomoże! – roześmiała się Cioteczka. – Będziemy mieli dużo czasu, żeby się zastanowić, co będziemy robić, zanim rodzice po was przyjadą!

– Teraz to ja już wcale nie chcę stąd wyjeżdżać – wyznał mężnie Smutek.

– Ani ja! – wtórowała mu Radość. – Nie ma się czego bać, prawda, braciszku?

– Prawda – odpowiedział Smutek i uśmiechnął się szeroko do Nadziei.

Bajka powstała we współpracy Alei Bielany z Fundacją Pozytywka, Stowarzyszeniem Iskierka oraz autorką Magdaleną Zarębską.

Po wysłuchaniu bajki zachęcam do rozmowy z dzieckiem na temat treści 🙂

 

Czwartek (08.04.21)

Propozycje zabaw dla dzieci:

„Jaka to mina?”– dziecko wspólnie z rodzicem na oddzielnych kartkach rysuje symbole poszczególnych emocji (radość, smutek, złość, strach) stopniowo, kiedy dziecko będzie rozróżniało emocje podstawowe można dodawać kolejne emocje np.: zdziwienie, znudzenie, ekscytacja, wstyd, miłość, spokój, itp. Zabawa w rozpoznawanie i nazywanie emocji. Starsze dzieci mogą się bawić w dobieranie podpisów do emocji.

„Pokaż, jak się czujesz, gdy…”- dziecko wyraża ruchem, mimiką,  gestami swoje emocje wywołane sytuacjami, w których mogą się znaleźć.

„Dopasowywanie emocji do sytuacji”- dziecko odpowiada na pytanie: Jestem zły, kiedy…; Jestem wesoły, gdy…; Jestem smutny, kiedy…; Jestem wystraszony, gdy…;

Zapraszam do wspólnej zabawy z pociechą 🙂

 

Wtorek (13.04.2021)

  1. Zapraszam wszystkie dzieci do zapoznania się z piosenką.

Poniżej link do piosenki 🙂 

https://www.youtube.com/watch?v=kRJFN6V7TB4

  1.  Jakie uczucia Pogadanka Mój nastrój.

Rodzic pokazuje dziecku tablicę demonstracyjną Emocje i mówi: O tym, w jakim jesteśmy nastroju, mówią nam nasze uczucia. Jak na przykład może się czuć ta osoba? A ta? Zadaniem dziecka jest nazywanie uczuć przedstawionych na zdjęciach. Jeżeli dziecko nie potrafi nazwać uczuć, rodzic pomaga.

Emocje

Środa (14.04.2021)

 

  1. Bajka dla dzieci po polsku o emocjach

Na Ubulandii – podobnie jak na Ziemi – gości zarówno radość jak i smutek, a odczuwanie różnych emocji i doznań stanowi codzienny element życia. Ponieważ Ubu nie do końca zdążył oswoić się z bogactwem uczuć występującym na Ziemi.

 

Poniżej link do bajki

https://www.youtube.com/watch?v=TcLK9ZBUsDs

 

  1. Praca plastyczna: Zegar emocji.

Od szablonu odrysowujemy 6 kółek i wycinamy. Z kółek tworzymy (markerem) buzie przedstawiające emocje – radość, smutek, złość… Kółka przyklejamy  na papierowy talerzyk. Na środku mocujemy przygotowaną papierową strzałkę. W tym celu wykorzystujemy korek i pinezkę. Ostatni etap pracy ze względu na bezpieczeństwo wykonuje nauczyciel. Zegar może być wykorzystany na wiele sposobów np. dziecko wchodząc do przedszkola określa swój nastrój, podaje sytuacje którym towarzyszą dane emocje itp.

Materiały:

  • talerzyk papierowy
  • blok
  • marker
  • klej
  • nożyczki
  • pinezka
  • korek
  • szablony kółek

Życzę udanej zabawy:) 

 

Piątek (16.04.2021)

 

1.      Bajka o Złości i Spokoju – edukacyjna bajka o emocjach.

W pewien letni poranek chłopiec, który lubił być spokojny, wyszedł z domu prosto na taras. Usiadł przy stole, dosunął bliżej pudełko z kredkami i sięgnął po kartkę. Najpierw zrobił delikatny szkic ołówkiem, potem zaczął zapełniać kartkę kolorami. Pracował w skupieniu, starannie wypełniając kolorem całą przestrzeń. Był tak pochłonięty pracą, że nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła. Ani na owady, fruwające ponad kwiatami, ani na ptaki, przelatujące tuż nad jego głową. Nawet wietrzyk, który od czasu do czasu wpadał na taras, żeby pobawić się jego włosami i zaszeleścić kartkami papieru, w niczym mu nie przeszkadzał. Chwilę później w ogrodzie pojawiła się ciotka Nadzieja. Uśmiechnęła się i z daleka pomachała do chłopca, bo nie chciała mu przeszkadzać. Wzięła do ręki niewielkie krzesełko, do drugiej wiaderko i zajęła się zbieraniem porzeczek. Drzwi prowadzące na taras zamknęły się z hukiem. Zaraz potem rozległ się tupot, stopy odbijały się od podłogi z głuchym pogłosem. „Łup, łup, łup!” ktoś przybliżył się do chłopca, który lubił spokój.

– Rysujesz? – zapytała nerwowo jego siostra. – Co rysujesz? Ja też chcę! Zrób dla mnie miejsce!

Chłopiec przesunął się na sam koniec stołu, ale dziewczynka i tak go potrąciła. Szarpnęła kartkę, sięgnęła energicznie po pudełko z kredkami.

– Będę rysować! – rzuciła przez zaciśnięte zęby, zaciskając dłoń na kredce. Ale nic jej nie wychodziło.

Ręka nie chciała jej słuchać, a rysunek nie wyglądał tak, jakby chciała. Przez te wszystkie zmagania, pogięła jej się kartka, a kiedy mocniej docisnęła kredkę, złamała rysik.

– Co jeszcze się wydarzy? – syknęła Złość.

– Pomóc ci? – Spokój podniósł głowę, a siostra na niego fuknęła:

– Przecież sobie poradzę! Szkoda tylko, że kredka wciąż nie chciała jej słuchać. Wyślizgnęła się z dłoni i potoczyła z tarasu na trawę.

– Pewnie! Bo nie mam nic innego do roboty, tylko szukać głupiej kredki! – zdenerwowała się Złość.

Z impetem zeskoczyła z krzesła, aż zatrzęsła całym tarasem i pochyliła się nad trawnikiem. Udało jej się odnaleźć zgubę, ale kiedy chciała już z powrotem usiąść potknęła się i wpadła na stół, a wtedy wszystkie kredki poturlały się aż do krawędzi… I spadły na ziemię.

– Ojej! – zmartwił się Spokój. – Musimy je pozbierać….

– Sam sobie zbieraj! – burknęła Złość. – Ja już nie będę rysować! Była bardzo zdenerwowana. Tak bardzo, że musiała coś zrobić, żeby poczuć się

lepiej. Zmrużyła oczy i rozejrzała się. I zaraz wykrzywiła usta w złośliwym uśmiechu. Całkiem niedaleko, pod rozłożystym drzewem, leżała kotka Łusia. Może uda się  pociągnąć ją za ogon? Złość koniecznie chciała się na kimś wyżyć.

Ale kotka była czujna. Obserwowała każdy ruch dziewczynki, a kiedy Złość podeszła całkiem blisko, Łusia zjeżyła sierść. Syknęła ostrzegawczo, pokazując przy tym zęby i raz-dwa! Uciekła na drzewo.

– Głupi kot! – fuknęła Złość.

– Wcale nie głupi, tylko wystraszony – Spokój pokręcił głową. – Czemu ją straszysz?

– Bo mam ochotę! – dziewczynka znów się skrzywiła, bo właśnie podszedł do niej pies Zenek, ocierając się o jej rękę. Jakby chciał, żeby się z nim pobawiła. Albo chociaż podrapała za uszkiem.

– Idź sobie! – Złość tupnęła nogą, co bardzo zasmuciło jej brata:

– Przecież nic ci nie zrobił…

– I co z tego? – dziewczynka szybkim krokiem wróciła na taras, uszczypnęła brata w ramię i wyburczała:

– Będę robiła to, na co mam ochotę!

– Ała! Czemu mnie szczypiesz? – Spokój roztarł bolące miejsce.

Ciotka podniosła głowę znad krzaczka porzeczek. Zaniepokojona, przyjrzała się siostrzeńcowi.

– Co się tam dzieje? Wszystko w porządku?

– Nie… Nic się nie stało! Moja siostra trochę się zdenerwowała – odpowiedział Spokój, a Złość, dokładnie w tej samej chwili, ruszyła prosto przed siebie.

– Nie byłabym taka pewna… – pokręciła głową Nadzieja, kiedy rozpędzona dziewczynka przebiegła tuż obok, przewracając wiaderko z porzeczką.

– Jestem zła! – powtarzała, zaciskając dłonie w pięści. – Zła, zła, zła! Zaraz potem wzięła duży zamach, jakby chciała wymierzyć kopniaka w kretowisko, kiedy nagle…

Straciła równowagę.

– Uważaj! – zawołała ciotka.

– Uważaj! – powtórzył Spokój, biegnąc jej z pomocą.

Ale nie zdążył. Złość zachwiała się, tracąc równowagę, a kiedy brat do niej dobiegł, uderzyła go łokciem. Prosto w brzuch.

Chłopiec się pochylił, kolana się pod nim ugięły… A Złość?

Zamiast przeprosić, zerwała garść trawy i rzuciła ją bratu na głowę.

– Nie prosiłam cię o pomoc! – wrzasnęła, zanim rozpędzona, wpadła w krzaki malin.

– Niedobrze! – szepnęła ciotka.

Podeszła do siostrzeńca, otrzepała go z trawy i zaprowadziła go na taras. Usiedli na krzesłach, a Nadzieja zapytała z troską:

– Bardzo boli? – bo chłopiec wciąż trzymał się za brzuch.

– Uhm! – kiwnął głową, a cioteczka pogłaskała go po ramieniu:

– Nie podoba mi się, że twoja siostra tak się zachowuje.

– Coś ją musiało zdenerwować – odpowiedział Spokój. – Nie zawsze jest taka.

– Wiem. Potrafi być bardzo miła. Ale jestem pewna, że nie chciałaby, żeby ktoś ją tak potraktował…

Krzak malin poruszył się gwałtownie. Nadzieja wzięła głęboki oddech i dodała nieco głośniej:

– Bo jak by to było, gdyby każdy, kiedy jest zły, wyżywał się na innych?

A wtedy Złość wyskoczyła z krzaków i przybiegła pod taras. W zabłoconych sandałkach. Z podrapanymi nogami i rękami. Z brudną buzią i rozczochranymi włosami. Przeskoczyła przez krzesło i zatrzymała się przed ciotką i bratem.

– Jak jestem zła, to jestem! I nic nie mogę z tym zrobić! – wykrzyczała, zaciskając mocno dłonie w pięści.

– Ale twoja złość nie może krzywdzić innych! – cioteczka zerwała się na równe nogi. – Nie możesz wszystkiego rozwalać i niszczyć! Ani psuć!

– Ani mnie bić – chłopiec nagle zrozumiał. Ciotka miała rację. Nie powinien pozwalać na to, żeby siostra tak go traktowała.

Wstał z krzesła i stanął przy Nadziei. A potem zrobił kilka kroków w kierunku Złości.

I nagle Złość się wystraszyła. Przeraziła ją jego mina. Zrobiło jej się głupio. Uświadomiła sobie, jak źle go potraktowała. Zrozumiała to w jednej chwili.

Nabrała powietrza do płuc, jakby chciała coś powiedzieć, ale milczała. Nie czuła już złości. Ale to, co czuła, wcale nie było przyjemne. Pochyliła nisko głowę, a na jej policzki wypłynął rumieniec. Teraz było jej okropnie wstyd.

– Co teraz? – chłopiec pociągnął ciotkę za rękę, ale ciotka milczała.

Znów ją pociągnął. Bez odpowiedzi.

Wtedy się odezwał:

– Czuję się bardzo dziwnie. Ogarnia mnie… złość! Czuję złość na moją siostrę! Była dla mnie niemiła. Przeszkadzała mi. Nie chciała mi pomóc. Uszczypnęła mnie i uderzyła! Jestem bardzo, bardzo zły!

– Wcale się nie dziwię! – Nadzieja spojrzała na niego z uwagą. – Masz prawo być zły. Pytanie jednak, co z tą złością zrobisz.

– Ty? Ty jesteś zły? – jego siostra na chwilę zapomniała o sobie. – Myślałam, że tylko ja potrafię się złościć.

– Każdy może odczuwać złość. Nawet najbardziej spokojna osoba – wyjaśniła ciotka.

– Ale ta złość… Wcale nie jest przyjemna! – chłopiec zaczął się wiercić.

Przestąpił z nogi na nogę, podrapał się po głowie. – Co mam z nią zrobić? Z tą złością? Którą czuję?

– Są sposoby na to, żeby przestać odczuwać złość. I wcale nie trzeba przy tym nikogo krzywdzić – wyjaśniła Nadzieja, patrząc z uwagą na siostrzenicę. – Można na przykład zrobić coś, co nas zmęczy. Wyżyć się, stracić trochę energii. Można na przykład pobiegać.

– Pobiegać? – powtórzył niepewnie Spokój, ale po krótkim namyśle, zerwał się do biegu.

Obiegł cały ogródek, raz i drugi. A potem jeszcze raz, tym razem w drugą stronę. Zmachany, wrócił na taras i zatrzymał się przed cioteczką. I z niechęcią spojrzał na siostrę.

– Wciąż jestem zły!

– To znaczy, że naprawdę się zdenerwowałeś. Może teraz spróbujesz czegoś innego? – zaproponowała Nadzieja. – Zrobisz kilka przysiadów? To też powinno pomóc.

– Pięć… dziesięć… piętnaście… dwadzieścia! – liczył na głos chłopiec, ćwicząc na trawniku.

Wreszcie, padł na trawę.

– Zmęczyła mnie ta złość! – wysapał.

– To dobrze! Teraz możesz spróbować nazwać to, co czujesz. Zastanowić się, co dokładnie cię wkurzyło. A potem możemy o tym porozmawiać.

– A jeśli ktoś… – dziewczynka odezwała się niepewnie. – …A jeśli ktoś nawet nie wie, dlaczego jest zły?

– Ja wiem. Zezłościło mnie to, co zrobiłaś! – odpowiedział Spokój, a jego siostra wyprostowała się i powiedziała:

– Wiem. Przepraszam. Nie chciałam zrobić ci krzywdy. Tylko że ja… sama nie wiem, co mi się stało!

– Może się tak czasem zdarzyć – zgodziła się Nadzieja, siadając na trawie obok siostrzeńca. – Może pojawić się w nas uczucie, z którym trudno nam sobie poradzić.

– Tak jak u mnie…

– Nawet jeśli to uczucie jest bardzo silne, nie wolno nam wyżywać się na innych. Krzywdzić ich. Nawet jeśli sami nie potrafimy sobie z nim poradzić.

– To co zrobić, żeby się uspokoić? – siostrzenica usiadła przy ciotce.

– Ważne jest, żeby nazwać to, co czujemy. To pierwszy krok, żeby nauczyć się panować nad swoimi emocjami.

Powoli. Bardzo powoli Łusia przybliżyła się do nich. Dziewczynka uśmiechnęła się do niej nieśmiało.

– Przepraszam – powiedziała. – Przepraszam, że chciałam cię pociągnąć za ogon. Chwilę później Zenek przeciągnął się i ziewnął, drapiąc się za uchem.

– Ciebie też przepraszam. Byłam dla ciebie bardzo niemiła. Przepraszam was wszystkich!

– Przeprosiny przyjęte! – ucieszyła się ciotka i dodała, przytulając siostrzeńców do siebie:

– Pamiętajcie: uczucia są dla nas! To my mamy nimi rządzić, nigdy odwrotnie!

– Będziemy pamiętać! – obiecali.

– A teraz posprzątamy! Bo przez tą złość…

– I nerwy…

– Zrobił się tu straszny bałagan!

– Zgadzam się! – przytaknęła Nadzieja.

– Trzeba tu posprzątać, zanim ktoś się na ten nieporządek zdenerwuje!

Bajka powstała we współpracy Alei Bielany z Fundacją PozyTYwka, Stowarzyszeniem Iskierka oraz autorką Magdaleną Zarębską. Tekst bajki w formacie pdf można bezpłatnie pobrać na stronie alejabielany.pl.

 

Piątek (16.04.2021)

 

1.      Bajka o Złości i Spokoju – edukacyjna bajka o emocjach.

W pewien letni poranek chłopiec, który lubił być spokojny, wyszedł z domu prosto na taras. Usiadł przy stole, dosunął bliżej pudełko z kredkami i sięgnął po kartkę. Najpierw zrobił delikatny szkic ołówkiem, potem zaczął zapełniać kartkę kolorami. Pracował w skupieniu, starannie wypełniając kolorem całą przestrzeń. Był tak pochłonięty pracą, że nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła. Ani na owady, fruwające ponad kwiatami, ani na ptaki, przelatujące tuż nad jego głową. Nawet wietrzyk, który od czasu do czasu wpadał na taras, żeby pobawić się jego włosami i zaszeleścić kartkami papieru, w niczym mu nie przeszkadzał. Chwilę później w ogrodzie pojawiła się ciotka Nadzieja. Uśmiechnęła się i z daleka pomachała do chłopca, bo nie chciała mu przeszkadzać. Wzięła do ręki niewielkie krzesełko, do drugiej wiaderko i zajęła się zbieraniem porzeczek. Drzwi prowadzące na taras zamknęły się z hukiem. Zaraz potem rozległ się tupot, stopy odbijały się od podłogi z głuchym pogłosem. „Łup, łup, łup!” ktoś przybliżył się do chłopca, który lubił spokój.

– Rysujesz? – zapytała nerwowo jego siostra. – Co rysujesz? Ja też chcę! Zrób dla mnie miejsce!

Chłopiec przesunął się na sam koniec stołu, ale dziewczynka i tak go potrąciła. Szarpnęła kartkę, sięgnęła energicznie po pudełko z kredkami.

– Będę rysować! – rzuciła przez zaciśnięte zęby, zaciskając dłoń na kredce. Ale nic jej nie wychodziło.

Ręka nie chciała jej słuchać, a rysunek nie wyglądał tak, jakby chciała. Przez te wszystkie zmagania, pogięła jej się kartka, a kiedy mocniej docisnęła kredkę, złamała rysik.

– Co jeszcze się wydarzy? – syknęła Złość.

– Pomóc ci? – Spokój podniósł głowę, a siostra na niego fuknęła:

– Przecież sobie poradzę! Szkoda tylko, że kredka wciąż nie chciała jej słuchać. Wyślizgnęła się z dłoni i potoczyła z tarasu na trawę.

– Pewnie! Bo nie mam nic innego do roboty, tylko szukać głupiej kredki! – zdenerwowała się Złość.

Z impetem zeskoczyła z krzesła, aż zatrzęsła całym tarasem i pochyliła się nad trawnikiem. Udało jej się odnaleźć zgubę, ale kiedy chciała już z powrotem usiąść potknęła się i wpadła na stół, a wtedy wszystkie kredki poturlały się aż do krawędzi… I spadły na ziemię.

– Ojej! – zmartwił się Spokój. – Musimy je pozbierać….

– Sam sobie zbieraj! – burknęła Złość. – Ja już nie będę rysować! Była bardzo zdenerwowana. Tak bardzo, że musiała coś zrobić, żeby poczuć się

lepiej. Zmrużyła oczy i rozejrzała się. I zaraz wykrzywiła usta w złośliwym uśmiechu. Całkiem niedaleko, pod rozłożystym drzewem, leżała kotka Łusia. Może uda się  pociągnąć ją za ogon? Złość koniecznie chciała się na kimś wyżyć.

Ale kotka była czujna. Obserwowała każdy ruch dziewczynki, a kiedy Złość podeszła całkiem blisko, Łusia zjeżyła sierść. Syknęła ostrzegawczo, pokazując przy tym zęby i raz-dwa! Uciekła na drzewo.

– Głupi kot! – fuknęła Złość.

– Wcale nie głupi, tylko wystraszony – Spokój pokręcił głową. – Czemu ją straszysz?

– Bo mam ochotę! – dziewczynka znów się skrzywiła, bo właśnie podszedł do niej pies Zenek, ocierając się o jej rękę. Jakby chciał, żeby się z nim pobawiła. Albo chociaż podrapała za uszkiem.

– Idź sobie! – Złość tupnęła nogą, co bardzo zasmuciło jej brata:

– Przecież nic ci nie zrobił…

– I co z tego? – dziewczynka szybkim krokiem wróciła na taras, uszczypnęła brata w ramię i wyburczała:

– Będę robiła to, na co mam ochotę!

– Ała! Czemu mnie szczypiesz? – Spokój roztarł bolące miejsce.

Ciotka podniosła głowę znad krzaczka porzeczek. Zaniepokojona, przyjrzała się siostrzeńcowi.

– Co się tam dzieje? Wszystko w porządku?

– Nie… Nic się nie stało! Moja siostra trochę się zdenerwowała – odpowiedział Spokój, a Złość, dokładnie w tej samej chwili, ruszyła prosto przed siebie.

– Nie byłabym taka pewna… – pokręciła głową Nadzieja, kiedy rozpędzona dziewczynka przebiegła tuż obok, przewracając wiaderko z porzeczką.

– Jestem zła! – powtarzała, zaciskając dłonie w pięści. – Zła, zła, zła! Zaraz potem wzięła duży zamach, jakby chciała wymierzyć kopniaka w kretowisko, kiedy nagle…

Straciła równowagę.

– Uważaj! – zawołała ciotka.

– Uważaj! – powtórzył Spokój, biegnąc jej z pomocą.

Ale nie zdążył. Złość zachwiała się, tracąc równowagę, a kiedy brat do niej dobiegł, uderzyła go łokciem. Prosto w brzuch.

Chłopiec się pochylił, kolana się pod nim ugięły… A Złość?

Zamiast przeprosić, zerwała garść trawy i rzuciła ją bratu na głowę.

– Nie prosiłam cię o pomoc! – wrzasnęła, zanim rozpędzona, wpadła w krzaki malin.

– Niedobrze! – szepnęła ciotka.

Podeszła do siostrzeńca, otrzepała go z trawy i zaprowadziła go na taras. Usiedli na krzesłach, a Nadzieja zapytała z troską:

– Bardzo boli? – bo chłopiec wciąż trzymał się za brzuch.

– Uhm! – kiwnął głową, a cioteczka pogłaskała go po ramieniu:

– Nie podoba mi się, że twoja siostra tak się zachowuje.

– Coś ją musiało zdenerwować – odpowiedział Spokój. – Nie zawsze jest taka.

– Wiem. Potrafi być bardzo miła. Ale jestem pewna, że nie chciałaby, żeby ktoś ją tak potraktował…

Krzak malin poruszył się gwałtownie. Nadzieja wzięła głęboki oddech i dodała nieco głośniej:

– Bo jak by to było, gdyby każdy, kiedy jest zły, wyżywał się na innych?

A wtedy Złość wyskoczyła z krzaków i przybiegła pod taras. W zabłoconych sandałkach. Z podrapanymi nogami i rękami. Z brudną buzią i rozczochranymi włosami. Przeskoczyła przez krzesło i zatrzymała się przed ciotką i bratem.

– Jak jestem zła, to jestem! I nic nie mogę z tym zrobić! – wykrzyczała, zaciskając mocno dłonie w pięści.

– Ale twoja złość nie może krzywdzić innych! – cioteczka zerwała się na równe nogi. – Nie możesz wszystkiego rozwalać i niszczyć! Ani psuć!

– Ani mnie bić – chłopiec nagle zrozumiał. Ciotka miała rację. Nie powinien pozwalać na to, żeby siostra tak go traktowała.

Wstał z krzesła i stanął przy Nadziei. A potem zrobił kilka kroków w kierunku Złości.

I nagle Złość się wystraszyła. Przeraziła ją jego mina. Zrobiło jej się głupio. Uświadomiła sobie, jak źle go potraktowała. Zrozumiała to w jednej chwili.

Nabrała powietrza do płuc, jakby chciała coś powiedzieć, ale milczała. Nie czuła już złości. Ale to, co czuła, wcale nie było przyjemne. Pochyliła nisko głowę, a na jej policzki wypłynął rumieniec. Teraz było jej okropnie wstyd.

– Co teraz? – chłopiec pociągnął ciotkę za rękę, ale ciotka milczała.

Znów ją pociągnął. Bez odpowiedzi.

Wtedy się odezwał:

– Czuję się bardzo dziwnie. Ogarnia mnie… złość! Czuję złość na moją siostrę! Była dla mnie niemiła. Przeszkadzała mi. Nie chciała mi pomóc. Uszczypnęła mnie i uderzyła! Jestem bardzo, bardzo zły!

– Wcale się nie dziwię! – Nadzieja spojrzała na niego z uwagą. – Masz prawo być zły. Pytanie jednak, co z tą złością zrobisz.

– Ty? Ty jesteś zły? – jego siostra na chwilę zapomniała o sobie. – Myślałam, że tylko ja potrafię się złościć.

– Każdy może odczuwać złość. Nawet najbardziej spokojna osoba – wyjaśniła ciotka.

– Ale ta złość… Wcale nie jest przyjemna! – chłopiec zaczął się wiercić.

Przestąpił z nogi na nogę, podrapał się po głowie. – Co mam z nią zrobić? Z tą złością? Którą czuję?

– Są sposoby na to, żeby przestać odczuwać złość. I wcale nie trzeba przy tym nikogo krzywdzić – wyjaśniła Nadzieja, patrząc z uwagą na siostrzenicę. – Można na przykład zrobić coś, co nas zmęczy. Wyżyć się, stracić trochę energii. Można na przykład pobiegać.

– Pobiegać? – powtórzył niepewnie Spokój, ale po krótkim namyśle, zerwał się do biegu.

Obiegł cały ogródek, raz i drugi. A potem jeszcze raz, tym razem w drugą stronę. Zmachany, wrócił na taras i zatrzymał się przed cioteczką. I z niechęcią spojrzał na siostrę.

– Wciąż jestem zły!

– To znaczy, że naprawdę się zdenerwowałeś. Może teraz spróbujesz czegoś innego? – zaproponowała Nadzieja. – Zrobisz kilka przysiadów? To też powinno pomóc.

– Pięć… dziesięć… piętnaście… dwadzieścia! – liczył na głos chłopiec, ćwicząc na trawniku.

Wreszcie, padł na trawę.

– Zmęczyła mnie ta złość! – wysapał.

– To dobrze! Teraz możesz spróbować nazwać to, co czujesz. Zastanowić się, co dokładnie cię wkurzyło. A potem możemy o tym porozmawiać.

– A jeśli ktoś… – dziewczynka odezwała się niepewnie. – …A jeśli ktoś nawet nie wie, dlaczego jest zły?

– Ja wiem. Zezłościło mnie to, co zrobiłaś! – odpowiedział Spokój, a jego siostra wyprostowała się i powiedziała:

– Wiem. Przepraszam. Nie chciałam zrobić ci krzywdy. Tylko że ja… sama nie wiem, co mi się stało!

– Może się tak czasem zdarzyć – zgodziła się Nadzieja, siadając na trawie obok siostrzeńca. – Może pojawić się w nas uczucie, z którym trudno nam sobie poradzić.

– Tak jak u mnie…

– Nawet jeśli to uczucie jest bardzo silne, nie wolno nam wyżywać się na innych. Krzywdzić ich. Nawet jeśli sami nie potrafimy sobie z nim poradzić.

– To co zrobić, żeby się uspokoić? – siostrzenica usiadła przy ciotce.

– Ważne jest, żeby nazwać to, co czujemy. To pierwszy krok, żeby nauczyć się panować nad swoimi emocjami.

Powoli. Bardzo powoli Łusia przybliżyła się do nich. Dziewczynka uśmiechnęła się do niej nieśmiało.

– Przepraszam – powiedziała. – Przepraszam, że chciałam cię pociągnąć za ogon. Chwilę później Zenek przeciągnął się i ziewnął, drapiąc się za uchem.

– Ciebie też przepraszam. Byłam dla ciebie bardzo niemiła. Przepraszam was wszystkich!

– Przeprosiny przyjęte! – ucieszyła się ciotka i dodała, przytulając siostrzeńców do siebie:

– Pamiętajcie: uczucia są dla nas! To my mamy nimi rządzić, nigdy odwrotnie!

– Będziemy pamiętać! – obiecali.

– A teraz posprzątamy! Bo przez tą złość…

– I nerwy…

– Zrobił się tu straszny bałagan!

– Zgadzam się! – przytaknęła Nadzieja.

– Trzeba tu posprzątać, zanim ktoś się na ten nieporządek zdenerwuje!

Bajka powstała we współpracy Alei Bielany z Fundacją PozyTYwka, Stowarzyszeniem Iskierka oraz autorką Magdaleną Zarębską. Tekst bajki w formacie pdf można bezpłatnie pobrać na stronie alejabielany.pl.